Powrót byków w kodzie!

Byki w kodzie

Projekt miał się nazywać byki w kodzie... i tak właśnie się nazywa. Znajdziesz tu krótkie artykuły na temat tworzenia stron - totalne podstawy, czasami też jakieś inne smuty. Miłego czytania!

Powrót byków w kodzie!

Kategorie:

Spis treści

Ten wpis nie posiada podtytułów. Twoja przeglądarka może również nie obsługiwać JavaScript.

Kiedy jeszcze nie chodziłem do szkoły, a piaskownica była atrakcyjnym miejscem spędzania czasu — nie spodziewałem się, że przyjdzie moment, kiedy będę musiał tę piaskownicę opuścić. I chociaż fakt ten kojarzę po czasie, to musiał być w przeciągu setek dni spędzonych w piaskownicy ten jeden konkretny, który był ostatni.

No, to od ostatniego wpisu na blogu minęło niemal dwa lata, ale nie oznacza to, że bloga już nie będzie. Wraz z nową oprawą graficzną i nieco zmienionym układem treści wraca do działania. Tylko dlaczego przez dwa lata nic się na nim nie działo?

Sam nie spodziewałem się, że blog zostanie unieruchomiony, a już z pewnością nie na tak długo. Nie da się ukryć — pandemia miała na to wpływ. Siedzenie przed komputerem w tak dużej ilości czasu sprawiło, że czerpanie radości z dzielenia się czymś w sieci gdzieś uleciało. Po nie-takiej-chwili wcale też nie jest łatwo wrócić.

Co się działo?

Pandemia wcisnęła mi się na czwarty semestr studiów. W efekcie połowę studenckiej przeprawy realizowałem w pełni zdalnie. Czas poświęcony na naukę, słuchanie wykładów przełożył się na siedzenie przed komputerem. Ile można siedzieć przed ekranami? Wolne chwile poświęcałem zatem niepisaniu bloga, a odpoczynkiem. Owocem tego odpoczynku jest między innymi umiejętność jazdy na rolkach. Serdecznie polecam Wam taką formę odmóżdżenia.

Drugi rok się skończył, przyszło pisanie pracy dyplomowej. To również blogowaniu nie pomogło. Tematy, które chciałem opisać na blogu — zawarłem w licencjacie. Efekty tego są bardzo miłe, praca bowiem została doceniona przez prezydenta miasta Lublin nagrodą główną na pracę poświęconą rozwojowi gospodarczemu miasta. O tym jak przyjemnie mi się pisało pracę dyplomową, też pewnie kiedyś napiszę kilka słów.

A więc studia obroniłem. Ale na tym nie poprzestaję. Tak jak kiedyś nie byłem świadomy wyjścia z piaskownicy, tak teraz jestem. Studia — moim zdaniem — pieczętują pewne etapy. Dlaczego zatem nie pieczętować kolejnego z etapów gdzieś indziej? Tak oto znalazłem się w Krakowie. To też zabrało mi sporo czasu — szukanie mieszkania, przeprowadzka i tak dalej… a blog stał.

Od początku trzeciego roku też pracuję etatowo. Nie zgadniecie, czym się zajmuję! A tak — strony internetowe, poczta, trochę linuksów… Wcale nie było łatwo łączyć studiów, starostowania roku (a już szczególnie zdalnie) i pracy. Szczęśliwie etap ten przeżyłem i jestem tutaj. Swoją drogą, kwestia pracy jako freelancer a pracy etatowej to też dwie różne sprawy. Kto wie, to też jest dobry temat na artykuł.

Zmiany na blogu

Cóż — trochę się pozmieniało, to fakt. Układ treści wydawał mi się toporny, więc ten uległ zmianie. I chociaż obecne ułożenie elementów nadal nie wydaje mi się perfekcyjne, to przez fakt ciągłego udoskonalania poprawianie bloga publikowanie stało w miejscu.

Poza zmianami w układzie treści dochodzi newsletter. Po kilku prośbach związanych z uruchomieniem czegoś, co pozwoli na powiadomienie o nowym wpisie, porozglądałem się po narzędziach i tak oto trafiłem na buttondownemail.

Docelowo blog powstał jako miejsce, gdzie opisuję elementy, które nie są ostatecznie wyjaśnione w polskim Internecie, bądź ich przytaczanie było utrudnione. W dobie coraz większego osaczenia różnej maści treścią na YouTube model ten musi się zmienić. I chociaż zdecydowanie łatwiej jest szukać materiałów w języku polskim w sieci, tak nie zawsze wydają mi się one w pełni rzetelne.

#bykiwkodzie tak jak wcześniej, tak i teraz nie są komercyjne. Jeżeli jednak ktoś ma fantazję kilka groszy rzucić na działalność bloga, to ma teraz taką możliwość.

Poza tym zależało mi na poprawie samej struktury bloga. Częściowo to osiągnąłem, ale tak jak pisałem wcześniej — do perfekcji jest daleka droga.

Podsumowanie

A więc tak oto wraca się do publikacji. Kolejne wpisy będą bardziej techniczne. Do następnego!